JAK TO BYŁO Z WOODYM
Comments:DISQUS_COMMENTS
Zazwyczaj bywa tak, że to my wpadamy na jakiś pomysł, ale zdarza się, że to pomysł wpada na nas :) A było to tak …
Zazwyczaj bywa tak, że to my wpadamy na jakiś pomysł, ale zdarza się, że to pomysł wpada na nas :) A było to tak…
Mieszkamy w dość zalesionej okolicy i staramy się z tego przywileju korzystać, kiedy tylko pogoda dopisuje. Wybraliśmy się na fotograficzne safari, z nadzieją, że może uda nam się znaleźć jakieś poroże, bo sporo w naszych lasach saren czy łosi. Spacerowaliśmy więc sobie we czwórkę (z pieskami oczywiście), a co jakiś czas naszą drogą przebiegało kilka sarenek. Niestety dotychczas poroża nie znależliśmy :(
Następnego dnia jechaliśmy sobie późnym popołudniem na zakupy, kiedy nagle zza płotu wyskoczył koziołek sarny i niestety nasze drogi się spotkały. Nasze auto ucierpiało, a koziołek chyba nie, bo gdy wysiedliśmy stał w oddali, po czym uciekł. No cóż po 7 latach życia na wsi i nas spotkało to nieszczęście. Samochód powędrował do mechanika, a my cieszyliśmy się tylko, że sprawca wypadku przeżył.
Dnia kolejnego przeglądałam sobie swoim zwyczajem blogi wnętrzarskie DIY i natrafiłam na temat poświęcony dekoracjom, nawiązującym do trofeum myśliwskiego, jakim jest głowa jelenia. Klik, klik, klik i znalazłam to czego szukałam. To jest to, muszę to mieć, a raczej zrobić pomyślałam :) !!! Była to głowa, a dokładnie popiersie jelenia zrobione z kawałków drewna wyłowionego z morza, tzw. drift wood. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i zabrałam się od razu do pracy.
Nagle przypomniałam sobie te wszystkie sytuacje z kilku ostatnich dni :) Nie uważacie że ten jeleń/sarna/koziołek chodził za mną, a raczej wpadał na mnie :) i domagał się realizacji. Ja tak uważam, nic nie dzieje się przypadkiem ….
Wracając do wykonania mojego „dzieła”, tak się akurat składało, że miałam całe wiadro takich patyków, które zebrałam kilka lat temu nad polskim morzem i czekały na wykorzystanie w odpowiednim projekcie, to się doczekały:) Fotka na dowód, że sama uzbierałam mój surowiec.
Najpierw trzeba było stworzyć bazę, czyli model głowy jelenia. Ja do tego wykorzystałam wytłoczki po jajkach, gazety, taśmę malarską oraz stary abażur od lampy (sic!), dla wzmocnienia konstrukcji. Dzięki niemu będę miała na czym to popiersie powiesić.
Kiedy już uzyskałam zadowalający kształt, zajęłam się pokrywaniem modelu papierem mache, czyli kawałkami papieru maczanymi w kleju z mąki. Łatwy i szybki do wykonania. Technika polega na pokrywaniu kolejnych warstw kawałków papieru (u mnie ręczniki papierowe) masą klejową, aż do uzyskania odpowiedniego kształtu. /następnie wszystko to musi wyschnąć, dzięki czemu uzyskamy w miarę twardy i sztywny model.
Po wyschnięciu zabrałam się za ciężką pracę, jaką było pokrywanie modelu patyczkami, tak, by nie prześwitywał papierowy model. Acha, najpierw wbiłam rogi (gałęzie) uszy (płaskie i szersze patyki) w odpowiednie miejsca. To lepienie na gorący klej zajęło mi 3 wieczory, i 2 poparzone place :), ale uważam, że było warto.
Woody wygląda pięknie na honorowym miejscu, na kominku, jak przystało na myśliwskie trofeum :):):)