METAMORFOZA JADALNI

Komentarze:DISQUS_COMMENTS

METAMORFOZA JADALNI

Kto mi powie, kiedy to lato przeleciało???  Pozostawiło po sobie wiele wspaniałych wspomnień i odrobinę poczucia winy.

Kto mi powie, kiedy to lato przeleciało???  Pozostawiło po sobie wiele wspaniałych wspomnień i odrobinę poczucia winy. O ile te pierwsze będę pielęgnować w sobie podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów, to to drugie uczucie chciałbym jak najszybciej wymazać.  Jest mi troszkę wstyd, że porzuciłam bloga na całe 3 miesiące, no może nie porzuciłam, ale na pewno trochę odłożyłam na bok, za co Was szczerze przepraszam. Wakacyjne miesiące pełne były wrażeń, zajęć, projektów i zmian.  Staraliśmy się na bieżąco to wszystko pokazywać na FB i na YT. W międzyczasie zmiany przechodziła nasza strona WWW, mam nadzieję, że nowa wersja Wam sie podoba J. Tak czy inaczej nastała już jesień i chce Wam dziś pokazać spełnienie jednego z moich wielkich marzeń. Chce podzielić się z Wami moim jesiennym klimatem, a moja jesień ma kolor turkusu ….

Ale od początku, kilka tygodni temu pokazałam Wam na FB to zdjęcie i to był początek rewolucji w naszej jadalni.

  

 

Myślicie jaka rewolucja, jakie zmiany, przecież  wszystko jest ok z tą jadalnią. Niby tak, ale jak każda baba mam swoje fanaberie i zawsze marzyło mi sie okno w jadalni. Niestety do tej pory ten kąt domu był najciemniejszy i nawet w słoneczne dni było tam jakoś ciemno. Starałam sie rozjaśnić to pomieszczenie wieszając duże lustro na ścianie, a potem wstawiając białą, przeszkloną witrynkę (post znajdziecie tutaj). Ale to nadal było za mało. Podjęłam więc babską decyzję i zdecydowałam,  że wybijemy okno w jadalni. Tak wiedziałam z czym to się wiąże, ale moje pragnienie było silniejsze niż wszystkie wizje demolki i bałaganu w domu. Wiedziałam też, że nowe okno pociągnie za sobą zmianę koloru jednej ściany i odświeżenie pozostałych, taki efekt domina. No ale jak się już powiedziało A to trzeba powiedzieć B, C, D ….. itd.  :)

Plan był taki:

-wykucie otworu okiennego – pierwsze problemy to brak chętnych fachowców do tego typu roboty, bo  Panowie wolą duże remonty a nie takie robótki jednodniowe. Ale na szczęście udało sie znaleźć chętnych :)

- zamontowanie okna – to kolejny problem, bo nie produkuje się już takich okien jakie mamy  zamontowane w naszym domu (były wstawiane jakieś 12 lat temu). Tu radą posłuż nam właściciel firmy sprzedającej okna i dobrał najbardziej zbliżone wizualnie do naszych. Nie będzie to dla Was pewnie zaskoczeniem, jak napiszę, że to okno było jakieś 20% droższe niż to, które pierwotnie wybraliśmy ;)

- wykończenie otworu okiennego po zamontowaniu okna – tu o dziwo brak problemów

- malowanie całego parteru – no tu miałam ból głowy z wyborem koloru, a raczej odcieni farb. Nie chciałam żeby był za turkusowy, ani za niebieski, ani szary.  Kremowy znowu nie mógł być za ciemny, ani za żółty ale też  nie za zimny. Nie miała baba problemu to wymyśliła malowanie :)

- Po zakupie farb w Poznaniu (sic), bo byliśmy w międzyczasie na targach narzędzi i maszyn do drewna – DREMA nastąpił proces malowania. Podkreślam proces bo trwał on 3 weekendy. Pytacie dlaczego, ano dlatego że malowałam sama, bo po pierwsze Przemek w tym czasie rozbudowywał warsztat i wiatę na drewno, a po drugie miałam jeszcze wyjazd służbowy i pół jednego weekendu wypadło z planu prac, życie.

-montaż listew przypodłogowych – tu nie mogło obyć się bez problemów – okazało się na nasze ściany są tak krzywe, że powinnam kupić chyba listwy z gąbki ;) a nie MDF, a klipsy montażowe nie zdały egzaminu. W ruch poszła więc wiertaka i przykręcanie listew na wkręty i kołki do ścian.

-montaż dodatkowego karnisza – bezproblemowy

- wieszanie nowych zasłon – rachu-ciachu

-sprzątnięcie całego parteru po tym wszystkim -  MASAKRA !!!!

No to w skrócie tak to było, łatwizna nie :) .  

Ja czuje się po tych 3 tygodniach jakby czołg po mnie przejechał, ilość kryzysów jakie przechodziłam jest porównywalny z ilością sierści pozostawianej przez nasze dwa kochane psiaki J. Ale powiem Wam jedno, warto było. To co udało się osiągnąć jest tym o czym od kilka lat marzyłam. Jest jaśniej, mamy piękny widok na nasze brzozy i las. Turkusowa ściana i białe listwy dodały lekkości pomieszczeniu i wszystko w salonie i jadalni jest bardziej spójne kolorystycznie i stylistycznie.

Zresztą dość już się naczytaliście, czas popatrzeć:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No nie obędzie się bez porównania, PRZED i PO :)

 

 

 

No jak widzicie w jadalnie nastała jesień, ale moja jest turkusowa, nawet dynie załapały się na malowanie. Udało mi się do tego znaleźć darmową grafikę z amerykańskiego bloga https://theredpaintedcottage.com/free-blue-pumpkin-printable-autumn/ , która idealnie pasuje do mojej stylizacji. 

 

 

 

 

 

 

 

 

To nie koniec mojej metamorfozy jadalni, bo marzą mi się jeszcze białe drewniane obramowania okien, takie amerykańskie „window trim”, no ale te muszę wybłagać u ostatnio bardzo zajętego Przemka :). W poczekalni do metamorfozy czekają także dwa meble, biała komoda do jadalni i skórzany fotel do salonu, oraz mam plan zrobić lampkę na blot komody, ale o tym będą oddzielne posty - obiecuję, że szybciej niż za 3 miesiące :). Marzyły mi sie takie mebelki o czym pisałam tutaj.

My z Przemkiem czujemy się świetnie w naszym nowym-starym wnętrzu. A co wy o tym myślicie, warto było ?

 

Pozdrawiam cieplutko !

Asia

 

Więcej w tej kategorii:

« METAMORFOZA NOWA-STARA SZAFA

Prawa autorskie

Wszystkie treści, zdjęcia i filmy umieszczone w naszym serwisie, objęte są prawami autorskimi. Rozpowszechnianie, powielanie i wykorzystywanie materiałów zawartych w Naszym serwisie jest zabronione i łamie przepisy prawa, zgodne z Ustawą o Ochronie Praw Autorskich i Prawach Pokrewnych!